piątek, 14 marca 2014

Na Kaję Malanowską

Na wstępie zaznaczę, że nie czytałam nic napisanego przez Kaję Malanowską (poza felietonem na stronie Krytyki Politycznej), więc nie odniosę się do zarzutu, że nie zarabia, bo kiepsko pisze. Może to faux pas, bo w końcu to nominacja do Nike, tam do Paszportu, a ja nie zainteresowałam się. No cóż, ostatnimi czasy mój wolny czas dramatycznie się skurczył. Jeśli mam czas na lekturę, wybieram raczej lżejsze rzeczy, z pewnością nie literaturę, jaką pisze Kaja Malanowska. I znów pewnie faux pas, czytam śmieci. Czy Zelezny i McDevitt to śmieci? To już zostawiam do indywidualnej oceny.
Czemu więc pisze o Pani Malanowskiej? Ponieważ zamieściła ona na fb emocjonalny wpis na temat wynagrodzenia, jakie dostała za sprzedaż jeden ze swoich książek. A "środowisko" zareagowało. Głównie negatywnie.
Tutaj przychodzi pytanie czego właściwie chce Kaja Malanowska? Żebyśmy kupowali jej książki? Dobrze, będziemy kupowali, ale niech nas do tego przekona. O czym pisze dowiedziałam się wczoraj, przekopawszy kawałek internetu. Niech zainwestuje w promocje, niech pozwoli, żebyśmy dowiedzieli się o czym pisze. Wtedy ci, którzy są zainteresowani "jej" tematyką kupią, a ona dostaje swoją prowizję. Mam nadzieje, że Kaja tego właśnie chce i takie właśnie działania podejmie. A może wynegocjuje sobie lepszą umowę?
Ale może Kaja domaga się wsparcia "systemowego". W takim razie ja też chcę takiego wsparcia. Chcę żeby umożliwiono mi bycie pisarką/malarką/czymkolwiek. Pisarką to już najłatwiej, w końcu i tak żyję z pisania, tylko trochę bym zmieniła tematykę. Tylko niechże mi umożliwią żebym nie musiała zrywać się świtem do pracy, wracać późno, ogarniać dom. Bo  chcę żyć z tego, co mi sprawia radość. (aktualnie radość sprawiają mi spacery w wiosennym słońcu)
Jakkolwiek chcielibyśmy żeby kultura wysoka rozwijała się, żeby ludzie z niej korzystali, nie możemy nikogo do tego zmuszać żeby tęże wysoka kulturę kupił jeśli nie ma ochoty (abstrahując czy kaja Malanowska akurat tworzy coś, co do kultury wysokiej można zaliczyć - nie czytałam, nie wiem, przeczytane opinie są mocno podzielone). Jeśli ludzie nie są zainteresowani pisarstwem Kai Malanowskiej, to być może Kaja Malanowska powinna przesunąć swoje "moce przerobowe" w innym kierunku, a pisać w miarę czasu i możliwości (i nie płakać, że jak to, pieściła książeczkę półtora roku, a oni mówią, że książeczka be i kupić nie chcą). Albo niech pisze tak, żeby masy kupiły, niech napisze ze 2 głupiutkie sado-maso-porno dla kucharek (niechby i pod pseudonimem) a trzecią super wartościową książkę, która wzruszy, poruszy i może też się sprzeda. Nie może, bo artystka? To niech znajdzie mecenasa (bez ironii, takiego mecenasa jak dawniej bywało). Niech mecenas jej umożliwi. I kropka.
Ufff, ulało mi się trochę, ale co poradzę, nie lubię malkontentów.