Szanowny Komitet Noblowski zepsuł mi plany czytelnicze, już chciałam się zabrać za Alice Munro - "Kocha, lubi, szanuje" leży od kilku miesięcy na kindlu i czeka aż skończę Petera V. Bretta i Barrayar i jeszcze kilkanaście innych... I zrecenzować chciałam. A teraz guzik, bo wyjdzie, że mam owczy pęd do laureatki. No cóż, zawsze pozostaje mi Margaret Atwood.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz